Moja przygoda z bieganiem zaczęła się po przyjeździe do Danii. Zainspirowana setkami ludzi biegającymi codziennie ulicami Kopenhagi, o różnych porach dnia. W różnych warunkach atmosferycznych. Często tych skrajnych. Niskich temperaturach, bądź dużych opadach. A jak wiadomo w Danii pada dosyć często.
W przeszłości jako dziecko, a później juniorka grałam w piłkę ręczną, która była moją pasją. Z wiekiem przestałam grać, a jednak pasja sportu, zaszczepiona przez trenerów i sławy sportu została na dłużej i stała się częścią życia. Mimo, że później bywało różnie z tą aktywnością, to jednak zawsze dążyłam do tego, żeby aktywnie spędzać czas i nie dać się lenistwu.
Tak zaczęła się moja przygoda z CrossFitem i bieganiem, które znakomicie wkomponowały się w mój kalendarz. Nie wyobrażam sobie życia bez przynajmniej czterech dni z treningiem.
Niezależnie od aury panującej na zewnątrz, niesamowite doświadczenia towarzyszące bieganiu można doznawać cały rok. Zimą, gdy trochę już mróz szczypie w nos, a płatki śniegu odbijają się od czoła. Latem, kiedy wylewasz siódme poty przy minimalnym tempie. Wiosną, kiedy widzisz, że natura budzi się do życia, ptaki śpiewają odważniej i pojawiają się pierwsze listki i pąki na drzewach. Jesienią, kiedy złote liście szeleszczą pod nogami. Wszystko to dostarcza ogromną przyjemność.