Gdzie zjeść w Kopenhadze?
Restauracja Wilhelm to nowo otwarte miejsce, zaledwie z piątek 28. października 2014. Zostałam zaproszona na powitalną, pierwszą kolację składającą się z pięciodaniowego menu degustacyjnego oraz menu win do każdego dania.
Restauracja Wilhelm to dzieło młodego Szweda Kristofera i naszego rodaka Grześka Konarskiego.
Panuje tam niesamowita, domowa atmosfera. Każdy traktowany jest indywidualnie. Kelnerzy zawsze wszystko objaśniają i starają się żeby być usatysfakcjonowanym w 100 procentach.
Serwowana kuchnia to skandynawska z wpływami kuchni włoskiej- śródziemnomorskiej, francuskiej oraz dziczyzna. Szefowie oferują menu pięciodaniowe oraz trzydaniowe oraz parowanie win. Obsługa zawsze dba o to by mieć pełny kieliszek i często oferuje coś specjalnego spoza karty, zarówno jeżeli chodzi o przystawki i alkohol.
Samo miejsce to stary garaż zaadaptowany, w nowoczesnym stylu, na potrzeby restauracji. Przypomina wyglądem stary domek myśliwski. Historia miejsca jest także interesująca, ponieważ Wilhelm nie pojawia się przypadkowo. Był on właścicielem całej posiadłości w Ordrupgaard. Kochał dzieła sztuki, które kolekcjonował całe życie. W testamencie zapisał cały swój dobytek dzieł kopenhaskiej komunie, ponieważ nie widział innego sposobu na kontynuowanie jego pasji. Po jego śmierci, w miejscu gdzie żył, miasto otworzyło muzeum, gdzie można oglądać podczas wernisaży dzieła największych malarzy jak VAN GOGH, GAUGUIN, BERNARD. Między wystawami muzeum eksponuje jego własne kolekcje. Obok muzeum znajduje się także dom Finn Juhla, słynnego duńskiego projektanta mebli, które można aktualnie oglądać w restauracji.
MENU
Pierwsze na moim talerzu pojawiły się snacki, chipsy z jarmużu oraz ze skóry wieprzowej z dipem.
Następnie przystawka. Bio dynamiczne jajko od eko kury, najlepsze w całej Danii. Jajko podane z marynowaną czerwoną cebulą, prażoną cebulą i olejem szczypiorkowym.
Kolejny snack: domowe brioche. Ciepłe, pachnące i aromatyczne z tłuszczem ze specka i pure cebulowym. Do tego świeżo ubite masło.
Kolejne danie to wędzony na miejscu lin oraz liście jarmużu w tempurze.
Następnie tatar z udźca jelenia podany w stylu make it yourself, Składający się z świetnie przyprawionego tataru z odrobiną cytryny, Liście sałaty, majonez prawdziwkowy oraz chrupiąca posypka z chleba razowego. Całość trzeba było złożyć sobie samemu w dowolnej postaci i kombinacji.
Na to danie czekałam od samego początku. Na moim talerzu pojawiła się Frida. 14 letnia krowa z duńskiej eko farmy od najlepszego rolnika. Do tego Frida leżakowała i dojrzewała 4 tygodnie w specjalnej chłodni, nabierając wyjątkowej soczystości i głębokiego aromatu. Podana z ciepłą rzodkiewką, masłem i sokiem z zielonej pietruszki.
Po Fridzie czas na gołębia. Smażony na maśle, z dodatkiem trzech rodzajów buraka i musem z foie gras. Do tego sos z czerwonego wina i bulionu.
Na koniec przepyszny, orzeźwiający deser. Sorbet z dyni, z czekoladowym ciastem filo, musem z jabłek, jabłkiem, karmelizowanymi orzechami włoskimi i szczawikiem zajęczym.
To już wszystko co miałam okazję spróbować. Do tego oczywiście wina z Europy, głównie Włoch i Francji. Przed deserem dostałam także dwa rodzaje sera, kozi z truflą oraz krowi, niezwykle intensywny. Do tego robiona na miejscu konfitura z jabłek oraz chleb razowy. Całość dopełniła lampka sherry.
Koszt menu to 450 DKK za 5 dań
350 DKK za 3 dania
Menu win 400 DKK
Więcej informacji o menu oraz godzinach otwarcia restauracji i kuchni można znaleźć na stronie
Pytania?
Jeżeli masz jakieś pytania odnośnie restauracji, które warto odwiedzić, cen lub inne, chętnie na nie odpowiem.
Napisz na e-mail: dwiekostkicukru@gmail.com bądź zostaw komentarz.
Napisz na e-mail: dwiekostkicukru@gmail.com bądź zostaw komentarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz